ZBRODNIA NA KS. NIEDZIELAKU

- Ksiądz Stefan leżał na dywanie. Ubrany w sutannę. Nie dawał znaku życia. Miałem nadzieję, że jest tylko nieprzytomny, ale niestety…

Ks. Stanisław Słomkowski zna proboszcza warszawskiej parafii św. Karola Boromeusza jeszcze sprzed wojny. Rankiem, 21 stycznia 1989 roku, dziwi go nieobecność w kościele punktualnego zazwyczaj przyjaciela. Zastępuje go przy ołtarzu na „ósemce”, a po zakończeniu liturgii spieszy do mieszkania proboszcza. I zastaje go nieżywego. Lekarz medycyny sądowej opisuje: Odzież denata nie nosi śladów uszkodzeń… Założona prawidłowo… Twarz oraz głowa, jak również ręce pokryte rozmazami krwawymi. W dłoni ujawniono i zabezpieczono pięć włosów.

W dokumencie zatytułowanym „informacja dzienna”, milicja określa zdarzenie jako zabójstwo, a księdza jako utrzymującego kontakty z działaczami byłej „Solidarności” w latach 1980-82.

Szef warszawskiej milicji, gen. E. Kłosowski powołuje 12-osobową grupę operacyjno-śledczą, w tym oficerów IV Departamentu MSW zajmujących się zawodowo walką z… Kościołem katolickim. Do pracy przystępuje właściwa miejscowo prokuratura dzielnicy Warszawa Wola, mająca zadanie ustalenia okoliczności i sprawców śmierci znanego z niekonformistycznej postawy kapłana.

KOMU I CZYM SIĘ NARAZIŁ?

Stefan Niedzielak pochodzi z Płocka. Absolwent warszawskiego Gimnazjum Biskupiego. Zostaje alumnem Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego i 23 czerwca 1940 r. przyjmuje święcenia kapłańskie od biskupa Stanisława Galla, podówczas administratora apostolskiego archidiecezji. Neoprezbiter pracuje w Kolegiacie Łowickiej. Zgłasza akces do Narodowej Organizacji Wojskowej Obwodu Łowicz. Przyjmuje pseudonim Zielony. Kapelan Łódzkiego Okręgu AK, współpracuje z Delegaturą Rządu Londyńskiego na Kraj. Z misją kurierską dociera do metropolity krakowskiego Adama Stefana Kardynała Sapiehy, dzięki któremu poznaje protokoły komisji Czerwonego Krzyża badającej zbrodnię katyńską. Fakt ten determinuje dalsze losy młodego kapłana.

Uczestniczy w Powstaniu Warszawskim. Awansuje na stopień kapitana. Po wojnie wikariusz u św. Trójcy w Warszawie i kapelan Zrzeszenia WiN. Kilkakrotnie cudem unika aresztowania. Po Październiku’56 - rektor kościoła św. Karola Boromeusza i dyrektor cmentarzy warszawskich.

- Do księdza Stefana docierają wiadomości o tajnych pochówkach ofiar stalinizmu – wspomina Wojciech Ziembiński, wybitny działacz niepodległościowy i serdeczny przyjaciel kapłana. – Poznaje świadków zbrodni, ale musi o nich milczeć. Ale on - pan sobie wyobrazi! - rozważał już w latach 50-tych możliwość postawienia na Powązkach pomnika ofiar reżimu stalinowskiego!

Z początkiem lat 60-tych, prymas Wyszyński mianuje ks. Niedzielaka proboszczem parafii Matki Boskiej Loretańskiej na Pradze. Ujmuje wiernych oryginalnym duszpasterstwem, skromnością, odwagą i kazaniami.

- Wtedy usłyszałem po raz pierwszy prawdę o Katyniu – mówi Lesław Golański, podówczas parafianin i student Politechniki Warszawskiej. – Od mojego proboszcza. Z ambony.

W 1977 r., Metropolita Warszawski mianuje ks. Niedzielaka rektorem kościoła przy Powązkowskiej i – ponownie - dyrektorem nekropolii narodowej. Kapłaństwo pozostaje głównym celem jego życia. Ale nie mniejsza wagę przywiązuje do siania prawdy o dziejach Narodu. Przypomina o ofiarach NKWD na ziemiach zabranych. Upomina się o umieszczenie w podręcznikach szkolnych prawdy o Mordzie Katyńskim i innych miejscach kaźni rodaków na nieludzkiej ziemi. Wprowadza tradycję uroczystych nabożeństw w dniach historycznych rocznic narodowych – 3 Maja, 15 Sierpnia, 17 Września, 11 Listopada… W ostatnie niedziele kwietnia prowadzi na Starych Powązkach modlitwy w intencji pomordowanych na Wschodzie. W 1987 r. mówi o bohaterach i męczennikach narodowej sprawy:

- Zostawili nam testament, w którym napisali własną krwią, abyśmy nie zawierali kompromisów z wrogiem, który za wszelką cenę chce zniszczyć nasze progi rodzinne, progi ojczyźniane. Żebyśmy nie zawierali kompromisu ze złym, z mocami szatana.

Inicjuje powstanie przy Powązkowskiej Sanktuarium z symboliką i przesłaniem niespotykanym w czasach realnego socjalizmu w naszej części Europy. Prymas Glemp poświęca wmurowany w ścianę kościoła 3,5-metrowy granitowy krzyż z epitafium - Poległym na Wschodzie. Epitafia dodatkowe są wymowne: Bohaterom KOP-u, Niewinnym Ofiarom Katynia, Łagrów, Zsyłek… Tablica z orłem WP i napis: Krzyż Narodowej Pamięci ku czci Pomordowanych po 17 września 1939 roku rzesz rodaków. Uroczystość odbywa się 1 listopada 1984 r., czyli już po znalezieniu zwłok księdza Popiełuszki i niemalże w przeddzień jego pogrzebu.

CZERWONY NIE ROZUMIAŁ

co to Patriotyzm, Prawda i wpadł w szał – mówi Ziembiński.

- Bałem się, że oni Stefanowi nie przebaczą – dodaje brat księdza, Piotr.

Powązkowskie Sanktuarium żyje. Rośnie liczba wiernych gromadzących się na mszach rocznicowych i za Ojczyznę. Opodal Krzyża Pamięci nieustannie przybywa tabliczek z nazwiskami poległych i z nazwami formacji zbrojnych, w których służyli. W miarę, jak w tekstach homilii głoszonych przez proboszcza parafii powązkowskiej słowo polegli na Wschodzie, zastępuje pomordowani – nasilają się groźby wobec kustosza Sanktuarium. Agresja fizyczna, pobicia, próby uprowadzenia. Na plebanii nie ma już bodajże tygodnia bez anonimowego listu lub kartki pocztowej z kalumniami, pomówieniami i obelgami. Co rusz w słuchawce telefonu odzywają się głosy tajemniczych mężczyzn. Nie kończą na wyzwiskach. Przepowiadają księdzu rychłą śmierć. Śmierć nienaturalną.

Ks. Stefan Niedzielak nie należy do ludzi mających zwyczaj dzielić się swoimi troskami czy kłopotami. Przeciwnie. Stroni także od informowania bliskich o treści dokuczliwych anonimów, które przeważnie od razu drze, z ewentualnym lakonicznym komentarzem. Pani Krzysztofa Dziwerowa, doglądająca porządku w mieszkaniu proboszcza zwraca uwagę na wyrzuconą kartkę, na której nadawca wystylizował kulfonami: JAK NIE PRZESTANIESZ, TO SKOŃCZYSZ JAK POPIEŁUSZKO.

- Liczył się z możliwością aresztowania, a nawet śmierci - wspomina brat księdza. - Kiedyś niespodziewanie zażyczył sobie, że gdyby go zabrakło, to zadbam o realizację wszystkiego do czego się zobowiązał. Żyłem w niepokoju.

Ksiądz prałat zostaje kapelanem Żołnierzy Rzeczypospolitej. 15 marca 1986 roku odbywa się uroczyste wprowadzenie i umieszczenie w głównym ołtarzu powązkowskiego kościoła wizerunku Matki Boskiej Kozielskiej-Katyńskiej, powiększonej repliki znanego obrazu więźnia łagru w Kozielsku. 9 maja 1987 roku - przy dźwiękach hejnału Wojska Polskiego – ks. Niedzielak poświęca tablicę o treści: ŻOŁNIERZOM NARODOWEJ SPRAWY, KTÓRZY GINĘLI Z HONOREM ZA WOLNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ W LATACH TERRORU 1944-1955 - ŻOŁNIERZE RZECZYPOSPOLITEJ 1987.

- Ksiądz Stefan był także dobrym duchem i współorganizatorem wspólnoty Rodzina Polska-Rodzina Katyńska - wspomina Ziembiński. - Nie należeliśmy do strachliwych, ale oddech tajniaków bezpieki czuliśmy przy wielu okazjach. W kościele. Na ulicy. W domu.

- Stefanku, szykuj mi pogrzeb – mówię mu w listopadzie 1988 roku.

- Rozmawialiśmy po niezwykle nasilonej akcji nękających mnie telefonów. Używający nadwiślańskiej łaciny mężczyźni zapowiadali, że moje dni są policzone. Powiedziałem o tym Stefanowi. A on popatrzył na mnie trochę dobrotliwie, trochę po ojcowsku i spokojnie - może nawet za spokojnie, jak na mój stan jednak pewnego podenerwowania - rzekł:

- Nie martw się, przyjacielu. Wiesz ile razy ja odbieram telefony z ordynarnymi, bluzgającymi błotem pogróżkami? Szkoda mówić. Śmiercią grożą mi raz po raz. Zobaczysz - oni najpierw wykończą mnie.

I wykończyli. Zanim minął kwartał.

Już ze wstępnych oględzin ciała zmarłego i miejsca jego znalezienia wynika, że

KSIĄDZ JEST OFIARĄ MORDESRSTWA.

Zaścielone łóżko i piżama na krześle stanowią poszlakę, że przygotowywał się do snu. Przed rozpoczęciem dramatu ogląda telewizję (bo odbiornik jest włączony jeszcze rano). Szeroko otwarte drzwiczki szafek bocznych biurka. Na podłodze leżą koperty, kartki papieru z zapiskami oraz płytka wizerunku Matki Boskiej, z ułamanym rogiem. Środkowa szuflada biurka, jakkolwiek zasunięta, nie jest zabezpieczona żadnym zamknięciem. Leży w niej pokaźna suma pieniędzy: 443. 780 złotych, 82 dolary, l 280 franków oraz liczne monety zagranicznych walut w drobnych nominałach.

- Ksiądz Stefan odkładał tam pieniądze na Pomnik Katyński – wyjaśnia Ziembiński.

Na blacie kredensu leży pusty pojemnik plastikowy do przechowywania sztućców, a obok używana zazwyczaj do przykrywania sztućców papierowa kartka. Chociaż zabezpieczono ślady linii papilarnych w trzynastu miejscach, to przy pomocy techniki laserowo-luminescencyjnej tylko na tej kartce ujawniono ślady linii papilarnych nie należące ani do zmarłego, ani do żadnej z osób, od których pobrano materiał porównawczy.

Na podstawie znamion śmierci w postaci pełnego stężenia pośmiertnego łatwego do przełamania, a także obfitych plam pośmiertnych na przedniej powierzchni ciała ustalono, iż zgon nastąpił 21 stycznia 1989 roku, pomiędzy północą a godziną drugą. Dwa dni po ujawnieniu zbrodni, biegli Zakładu Medycyny Sądowej przeprowadzają sekcję zwłok zmarłego. Na twarzy i głowie stwierdzają szereg obrażeń, w tym złamanie kości nosa i ranę u jego nasady, otarcia naskórka na obu policzkach, głowie w okolicy czołowo-skroniowej i ciemieniowo-potylicznej oraz za małżowiną uszną lewą, z zasinieniem skóry i wylewem krwawym w tkance podskórnej.

Najistotniejsze urazy na ciele księdza, to podbiegnięcia krwawe w tkance podskórnej głowy w okolicy potylicznej oraz

ROZERWANIE KREGOSŁUPA

pomiędzy 6 a 7 kręgiem szyjnym, z wylewami krwawymi w oponie twardej rdzenia kręgowego, ogniskowe niedokrwienie przedniej ściany komory lewej i zwłóknienie mięśnia sercowego, stłuczenie wątroby oraz wylewy krwawe na wysokości uszkodzenia kręgosłupa. Badania toksykologiczne materiału biologicznego pobranego ze zwłok nie wykazały obecności narkotyków, ani związków cyjanków i azotynów, zaś we krwi, ani w moczu nie wykryto alkoholu.

Biegli orzekli, że ks. Stefan Niedzielak poniósł śmierć w następstwie doznanego urazu kręgosłupa szyjnego, połączonego z masywnym krwawieniem okołooponowym i stłuczeniem rdzenia kręgowego, z narastającym obrzękiem rdzenia i mózgu, prowadzącym do ucisku na ważne dla życia ośrodki centralnego układu nerwowego. Rozerwanie kręgosłupa szyjnego zazwyczaj powstaje przy gwałtownym odchyleniu głowy ku tyłowi przy braku jej podparcia.

Kapłan nie zadał sobie ran sam. Ale jeśli nie sam, to kto to uczynił?

Śmierć ks. Niedzielaka skłania do przekonania o zaplanowanym mordzie politycznym. Jako prowokacji tzw. betonu partyjnego, przeciwnego rozmowom z opozycją. Gros fanów Jaruzelskiego i Rakowskiego widzi wciąż miejsce opozycji za kratami więzień, a najlepiej - w grobie. Mord przy Powązkowskiej, mówiono, miał przypomnieć, że komando śmierci kpt. Piotrowskiego z IV Departamentu MSW utraciło wprawdzie protektorat Kiszczaka, bo spartaczyło robotę i aktualnie przebywa w odosobnieniu, ale nie brak zdolnych następców. Nie wykluczano, iż z powodu patriotycznych inicjatyw proboszcza Powązek interesowało się nim nie tylko polskie MSW, lecz również KGB.

Propaganda reżimu pod dowództwem arcycynika Urbana, rozpoczyna kampanię dezinformacji i powtarza jak mantrę inwektywy: Ksiądz przewrócił się z fotelem i pękły mu kręgi szyjne… Nadużył alkoholu i spadł ze schodów...Wymieniał żarówkę i fatalnie spadł z fotela...

- Złamanie kręgosłupa może być następstwem upadku ciała ze znacznej wysokości na ostre i twarde podłoże, albo uderzenia zadanego z wielką siłą, według specjalnej techniki - mówi w Radiu Wolna Europa pełnomocnik Kurii, mec. Jan Olszewski. - W okolicznościach, w jakich znaleziono ciało, pierwsza z tych możliwości jest wykluczona. Należy przyjąć, że śmierć była wynikiem zbrodniczego zamachu osoby lub osób dysponujących wielką siłą i znajomością techniki walki. Za ewentualnością tą przemawia także fakt naderwania paznokci lewej ręki zmarłego, który jednocześnie wskazuje na próbę oporu z jego strony.

Prokurator Maciej Białek podpisuje postanowienie o umorzeniu śledztwa wobec niewykrycia sprawców zabójstwa. Pełnomocnicy Kurii - Jan Olszewski i Andrzej Grabiński - składają zażalenie. Podnoszą, iż uzasadnienie postanowienia winno opierać się na dowodach, nie zaś domniemaniach... Śledztwo skoncentrowano zanadto na wyjaśnianiu roli i postępowania osób, o których wiadomo, że nie mogły być sprawcami zabójstwa. Przykład - sprawdzanie Wojciecha Ziembińskiego, inwalidy II grupy, czy zna karate oraz pominięcie innych elementów występujących w sprawie, jak choćby zbieżność metod zastraszania i bliskich terminów zabójstw księży Suchowolca i Zycha. Reasumując - umorzenie jest przedwczesne, bo nie wyczerpano wszystkich możliwości zmierzających do ustalenia sprawcy śmierci kapłana.

Zażalenie okazuje się skuteczne. Wznowione śledztwo powierzono prok. Jarosławowi Polanowskiemu. Po reasumpcji materiału dowodowego uznaje za zasadne podejrzenie, że źródeł zdarzenia należy doszukiwać się w działalności MSW. Wykrywa, że 9 miesięcy po śmierci ks. Niedzielaka zniszczono komisyjnie jego teczkę w SB.

- Ten, kto polecił ją zniszczyć, wiedział, że może zawierać dowody rzeczowe w sprawie – komentuje mec. Olszewski.

Przesłuchano pracowników b. Wydziału IV i IV Departamentu MSW. Żaden nie przyznał się nawet do myśli o zrobieniu krzywdy księdzu. Świadkowie przypominali sobie bierną obserwację i relacjonowanie społecznej działalności księdza. 30 grudnia 1993 roku, kolejne umorzenie śledztwa wobec nie wykrycia sprawców zbrodni.

- Niechęć MSW do prowadzonego postępowania była aż nadto widoczna – tłumaczy Polanowski. - W mojej 20-letniej praktyce zawodowej

NIE SPOTKAŁEM SIĘ Z PODOBNĄ SPRAWĄ

,w której tak nie można było nic zrobić... Ks. Niedzielak był dla władz PRL osobą niewygodną. Głosił opinie sprzeczne z obowiązującą wykładnią historii... Jestem przekonany, że to typowa śmierć działacza opozycji patriotycznej.

 

Sprawca śmierci księdza nie był pospolitym złoczyńcą. Posłużył się metodą zakolankowania. Całkiem specjalnym sposobem zabijania ludzi, polegającym na łamaniu kręgosłupa. Zabójca musiał być szkolony w zabijaniu ludzi. Skoro działał z profesjonalizmem charakterystycznym dla służb specjalnych, to chyba i tam nauczono go wyrafinowanego zabijania ludzi. Miał nieprzeciętną sprawność fizyczną. Dysponował wiedzą z dziedziny techniki kryminalistycznej. Posiadał kwalifikacje włamywacza i profesjonalnego mordercy. Zabijał w rękawiczkach.